Miejsce, gdzie każdy znajdzie kącik dla siebie :)
Nie jesteś zalogowany na forum.
Alibi na szczęście - Anna Ficner-Ogonowska
„Alibi na szczęście” to historia wielkiej miłości, opowieść o cierpliwości i determinacji w walce o ukochaną osobę. Hanna Lerska jest młodą nauczycielką wiodącą uporządkowane, idealne wręcz życie. Piękny dom, praca, liczne pasje, uroda... Wydaje się, że ma wszystko, o czym może marzyć dwudziestosześciolatka. Ale to tylko pozory, pod którymi skrywają się straszliwe wspomnienia, nieopisany ból i strach, którego nie sposób pokonać. O tym wszystkim nie wie jednak Mikołaj, prowadzący firmę architektoniczną w centrum Warszawy. Zakochuje się w Hance i postanawia o nią walczyć. Nie podejrzewa nawet jak długa i trudna droga go czeka. W jej przejściu pomoże mu wspólnik i przyjaciel, Przemek oraz Dominika – przyjaciółka Hani, zżyta z nią jak z siostrą.
Powieść ma w sobie coś niezwykłego, co sprawia, że pomimo potężnego ładunku uczuciowego, miłosnej monotematyczności i obszerności, czyta się ją jednym tchem. Pochłania niczym doskonały kryminał, a przy tym jest wyważona i nie razi nadmiarem romantycznych scen. Czytelnik ma wrażenie, że narracja zwalnia, koncentruje się na bohaterach, zamyka w niewielkiej przestrzeni ich spojrzeń i słów. Staje się intymna, ale jednocześnie zachowuje umiar.
To pełna nadziei opowieść o tym, że nic nie zamyka nam drogi do szczęścia. Bo szansa na nowe życie jest zawsze i tylko od nas zależy, czy zechcemy ją wykorzystać.
Inne książki tej Autorki:
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
O to coś dla mnie , widzę że książki tej autorki są takie na rozluźnienie , można czytać i wypoczywać
Zło, które ci wyrządzono , zmieniaj w sobie na dobro
Offline
Katarzyny Grocholi nie trzeba nikomu przedstawiać, jak sądzę..
Czytałyście "Kryształowego anioła"?
Jeżeli nie, to polecam opowieść o zwykłej dziewczynie, która trochę wbrew sobie odnosi sukces, nie tylko zawodowy.
Poznajcie Sarę, szarą "myszkę",której życie od dzieciństwa stawia problemy jak chociażby wada wymowy - dzielnie, wytrwale wykonując zalecenia logopedy realizuje swe marzenia o egzaminach do szkoły aktorskiej . Niska samoocena i brak wiary we własne zdolności niweczą szansę zostania aktorką.
Sara, ma wyjątkowego pecha, jeśli chodzi o mężczyzn. Dzień przed ślubem odwiedza najbliższą przyjaciółkę i widzi swoją niedoszłą druhnę – jak ją nazywa autorka – uprawiającą seks z jej własnym niedoszłym mężem. Do ślubu z oczywistych powodów nie dochodzi. Kiedy bohaterka decyduje się związać z kolejnym mężczyzną, więcej jest już w tym rozsądku niż namiętności. Sara wydaje się mało interesującą osobą. Razem z mężem, który awansuje, przeprowadza się do Warszawy. Nie może znaleźć pracy, rozczula się nad sobą, nie ma żadnych zainteresowań, nie potrafi przebojowo iść przez życie, popełnia gafę za gafą. Marzy o dziecku i próbuje zrobić wszystko, by doprowadzić do zapłodnienia. Po znajomości dostaje pracę w radiu. Jej obowiązki to głównie nocne dyżury i parzenie kawy współpracownikom, którzy nie kwapią się do zadzierzgnięcia bliższych relacji.
I właśnie tam wszystko się odmienia...
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Jeszcze tej książki nie czytałam, ale recenzje są nad wyraz zachęcające:-)
"Ósme życie" Nino Haratischwili opowiada dzieje ośmiu wyjątkowych osób z jednej gruzińskiej rodziny. Historia zaczyna się na początku XX wieku, w małym miasteczku między Gruzją a Azerbejdżanem, gdzie obdarzony niezwykłym talentem mistrz wyrobu czekolady opracowuje niesamowicie smaczne receptury, co w krótkim czasie przynosi mu ogromny sukces i chocolatier szybko prosperuje we własnej fabryce. Jego cztery córki są zatem wychowywane w wyższych sferach. Anastazja, nazywana zdrobniale Stazją, najstarsza, marzy o życiu w Paryżu i karierze baletnicy, ale w wieku siedemnastu lat wychodzi za białoarmistę Simona, który zostaje przeniesiony do Moskwy w przeddzień rewolucji październikowej, pozostając z dala od żony. Gdy Stalin staje się przywódcą Związku Radzieckiego, Stazja i jej dzieci szukają schronienia w domu swej najmłodszej siostry, Kristine, w Tbilisi. Podczas gdy socjalistyczne klasy wyższe cieszą się dobrym życiem, zubożała ludność kraju cierpi na łasce agresywnych reform. Ale gdy prawa ręka Generalissimusa, Ławrientij Beria (autorka nie wymienia go w powieści z nazwiska, podobnie jak Stalina), zaczyna zwracać uwagę na uderzające piękno i nieziemski sposób bycia Kristine rozpoczyna się katastrofalny w skutkach, ciągnący się pokoleniami, rozdział w dziejach rodu Jaszich.
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
ooo pięknie to już wiem co będę czytać w długie zimowe wieczory
"Nigdy nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."
.........................................................
Offline
Przeczytałam oba tomy "Ósmego życia" i tylko żal ogromny pozostał, że tylko dwa i już koniec...
A może jednak?
Ostatni rozdział ("Brilka") jest jakby ostatecznym zakończeniem ( pusta kartka), ale też uchyloną furtką na ciąg dalszy losów głównych bohaterek.
Na pewno będę wypatrywać kontynuacji, a tym czasem gorąco polecam, bo czyta się zachłannie, łapczywie i z dreszczem:-)
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
"Karuzela" Agnieszka Lis
Wracając z sobotniego zastrzyku przelecieliśmy tranzytem przez Biedronkę, bo źródełko mineralnej niegazowanej wyschło nam nieoczekiwanie, a i parę innych drobiazgów okazało się niezbędnych do dopieszczenia obiadu. Misio dzielnie latał z listą i koszykiem, a ja z powodu nieruchawości ogólnej zakotwiczyłam bezpiecznie przy koszu z książkami. Od jakiegoś czasu Biedronka dba nie tylko o cielesne potrzeby swoich konsumentów, ale i duchowym wychodzi naprzeciw, co i raz oferując różniste książki w nad wyraz przystępnej cenie. Twardoch za dychę, Dołęga-Mostowicz i Kava za niewiele więcej czy polskie dwudziestolecie w smakowitych odsłonach pani Kienzlerowej. Tym razem wybór był raczej mizerny ale na bezrybiu i rak ryba - tak sobie pomyślałam sięgając po dość opasłe tomiszcze zatytułowane „Karuzela” autorstwa zupełnie nie znanej mi Agnieszki Lis. Obawę, że trzymam w ręku stuningowaną wersję polskiego Harlequina na wszelki wypadek zepchnęłam do tylnej kieszeni dżinsów i posuwisto-dziarskim krokiem podreptałam do kasy wykorzystując chwilową niedyspozycję tak zwanego rozsądku, który niewątpliwie miałby sporo do powiedzenia na temat nieplanowanych wydatków tuż przed wypłatą..
Okładka bardziej niż oczywista, a pierwsze kilkadziesiąt stron spowodowało, że wcześniej upchana obawa wylazła z dżinsów i przycupnęła obok bezczelnie zaglądając mi przez ramię. Młoda, niepracująca zawodowo matka trójki dzieci w ciągłym pośpiechu próbująca dogonić wypchany obowiązkami dzień, mąż do cna wciągnięty w korporacyjną machinę i przyjaciółka z problemami za płotem. Rutynę codzienności przerywa trywialne przeziębienie głównej bohaterki i bardzo szybko okazuje się, że wcześniejsze siniaki od byle dotknięcia i krwotoki z nosa były zwiastunami poważnej choroby. I w tym momencie na karty powieści wkracza białaczka, temat skądinąd doskonale mi znany i przyznaję, że chwilami strach ściskał poślady. Na wszelki wypadek sprawdzę jutro, jak miewają się moje leukocyty….
Agnieszka Lis swoją „Karuzelą” funduje czytelnikowi prawdziwą karuzelę uczuć, emocji oraz gorzkich refleksji. I chociaż tempo książki jest nieco nierówne, temat bolesny i ciężki, to czyta się zachłannie z rosnącą nadzieją na szczęśliwe zakończenie tej smutnej historii.
Po lekturze tej powieści można załapać nielichego kaca spowodowanego jakże złudnym przeświadczeniem, że zawsze będziemy piękni, młodzi i zdrowi. Lekceważymy katary i przeziębienia, głuchniemy na sygnały wysyłane przez nasz organizm, niecierpliwie machamy ręką na drobne dolegliwości, bo przecież „samo wlazło, samo wyjdzie”, a tyle jest jeszcze do zrobienia.
Na miłość nigdy nie jest za późno, tylko choroba zawsze przychodzi za wcześnie - że tak pozwolę sobie sparafrazować powiedzenie Kusego.
A wiem, co mówię…
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Zachęcona "Karuzelą" sięgnęłam po inne książki Agnieszki Lis.
Wczoraj przeczytałam "Pozytywkę"
Czytanie tej książki przypominało jedzenie ciasta z zakalcem. Widok może niezbyt apetyczny, ale w smaku całkiem, całkiem.
Trochę nieprzewidywalna opowieść o samotności pośród ludzi, stracie, bólu, dojrzewaniu i wkraczaniu w dorosłość oraz dokonywaniu życiowych wyborów i konsekwencjach z tym związanych.
Już od samego początku wiadomo, że na pewno nie jest to banalna historia pomimo klasyki: rycerz na białym koniu z wielkiego miasta… ba samej stolicy, i ona - cicha spokojna dziewuszka z zabitej dechami wsi. Jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ta bajka nie będzie miała happy end’u…
A dzisiaj zaczęłam kolejną książkę tejże autorki pod jakże znaczącym tytułem:
Na razie początek całkiem niezły..
i bardzo na czasie zważywszy na Dzień Teściowej..
A teściowa głównej bohaterki już na dzień dobry utwierdza w przekonaniu, że każda teściowa to zołza i czarownica..
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Szepty i tajemnice
Agnieszka Janiszewska
Książka nie jest może specjalnie oryginalna w sensie tematyki, bo to klasyczny romans z wielką Historią w tle, ale sposób kreślenia sylwetek postaci, klimat powieści, oddanie szczegółów, wszystko to rodem z XIX wieku idealnie wpisuje się w zawiłe losy rodziny Matzerów. A do tego przepiękny język, odrobina specyficznego humoru i dynamika powieści oraz precyzyjnie skonstruowana siatka ( a raczej sieci!) powiązań sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem. Różni bohaterowie na różnych etapach swojego życia dochodzą do różnych wniosków, podejmują różne decyzje i każdemu z nich chce się przyznać rację - bo każdy ze swojego punktu widzenia tę rację ma! Nic w tej powieści nie jest czarne ani białe, proste i oczywiste, jasne i klarowne jak piwo Kronenbourg..
Niektóre wątki mogą wydawać się przewidywalne, ale autorka ma też w zanadrzu wiele niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji, które nie tylko trzymają w napięciu, ale dodają specyficznego „smaczku i pieprzu” w pełni oddając klimat epoki..
Wielowymiarowość, intrygująca niejednoznaczność, umiejętnie podane szczegóły i epicki rozmach powodują, że , ta przysłowiowa strzelba nigdzie nie wisi bez powodu, tylko w końcu ktoś z niej zawsze strzela, a skrywane tajemnice w końcu zaczynają szeptać…
Bardzo udany debiut Agnieszki Janiszewskiej przekonał mnie to sięgnięcia po jej koleją książkę, która kilka dni temu miała swoją premierę.
Już zamówiłam „Aleję Starych Topoli”
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Maminsynek
Natasza Socha
To pierwsza książka tej autorki, po którą sięgnęłam, w dodatku bez specjalnego przekonania. Trochę zaintrygowała mnie okładka, trochę sam tytuł wskazujący na specyficzne relacje pomiędzy matką, a synem ale chyba najbardziej intrygująca była notka wydawcy reklamująca "Maminsynka" jako książkę lekką, łatwą i przyjemną, a w dodatku pełną humoru.
A ta książka wcale zabawna nie jest. Nie powoduje nieopanowanego napadu śmiechu, a raczej jeży włosy na karku i momentami przeraża. Skłania do głębszej refleksji i zmusza do poszukiwania drugiej macicy we własnym mózgu równolegle stawiając pytanie: czy matczyna miłość może aż tak ubezwłasnowolnić dziecko? Matka - modliszka? Matka-tyran? Matka-harpia? Jak nazwać kobietę, która w imię miłości sieje takie spustoszenie w emocjonalnym życiu własnego dziecka?
Na świecie jest kilka typów mężczyzn, do jednych z nich należą maminsynkowie, rozpieszczani do granic możliwości, wychuchani, przed którymi rodzicielka zabiera z drogi najmniejszy kamyk. Tylko matka wie co jest dla niego najlepsze, tylko ona odpowiednio o niego zadba, a on nie podejmie żadnej ważnej decyzji bez konsultacji z nią, zaś kobieta z którą mógłby spędzić resztę życia musi akceptować mamusię, a co ważniejsze zyskać jej sympatię inaczej nigdy w pełni maminsynek nie przyjmie jej do swojego serca. I zawsze będzie "tą drugą".
„Maminsynek” to powieść, którą powinna przeczytać każda kobieta.Powinny po nią sięgnąć wszystkie matki, żony i obecne narzeczone, które pragną swoim pociechom dać piękne dzieciństwo i zdrowe wzorce zachowań. Niebanalna fabuła, piękny język, niezły styl i lekkość pióra sprawiają, że książkę czyta się z dużą dozą zainteresowania i ciekawości.
Niewątpliwie jest to pozycja warta przeczytania i zapamiętania.
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Właśnie zaczęłam czytać "Alibi na szczęście" i zapowiada się całkiem całkiem. Dwie pozostałe części tez mam także nudzić się nie będę
"Nigdy nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."
.........................................................
Offline
Pozorność Natalia Nowak-Lewandowska
Sięgnęłam po tę książkę, bo zaciekawił mnie temat, ale szybko tego pożałowałam. O ile treść, w sensie problemu poruszająca i ciągle w naszym kraju omijana szerokim łukiem, to już forma pozostawia dużo do życzenia.
„Pozorność” do debiutancka powieść Natalii Nowak-Lewandowskiej, która swoją literacką karierę chciała zaznaczyć mocnym akcentem, ale chyba coś poszło nie tak. Jej książka to powieść o przemocy domowej – tej fizycznej, a przede wszystkim psychicznej.
Opowieść o ludziach, którzy nie potrafią się zrozumieć, o mężu tyranie i kobiecie będącej ofiarą przemocy domowej nieumiejącej i nie chcącej zawalczyć o siebie stając się tym samym zakładnikiem własnej psychiki.
Temat ważny i ważki, ale całość napisana jakby w pośpiechu, storpedowana fabuła pozostawia niedosyt i wrażenie dość płytkiego odfajkowania tematu.
Najkrócej rzecz ujmując - książka taka sobie.
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Onegdaj przeczytałam "Białe róże dla Matyldy" Magdaleny Zimniak. Tytuł taki sobie, okładka tym bardziej, a autorce nigdy wcześniej nie słyszałam. Ale na bezrybiu i rak ryba, więc umościwszy wygodny barłóg zaległam w puchach i piernatach po czym przepadłam z kretesem.
"Białe róże dla Matyldy" nie są ani współczesnym romansem , ani soczystym kryminałem, do pełnokrwistego thrillera też im trochę brakuje i chyba najlepszym określeniem będzie tutaj "studium psychologiczne o miłości patologicznej z zespołem Munchhausena w tle".
Książka zaczyna się smutnym opisem pogrzebu rodziców głównej bohaterki, a potem napięcie sowicie okraszone ciekawością już tylko rośnie. Fabuła taka więcej wstrząsająco - przerażająca ale podana w dobrym stylu i bez przerostu formy nad treścią. To jedna z tych książek, które posiadają rzadką właściwość jednoczesnego odrzucania i przyciągania podszytego wybijającym się na pierwszy plan pytaniem - czy można kochać za bardzo?
Bo "Białe róże..." są w gruncie rzeczy książką o miłości. Tej pięknej i dobrej oraz tej złej i zabójczej, w dosłownym tego słowa znaczeniu. To książka o ludziach, którzy skaleczeni "chorą" miłością muszą zmierzyć się z najciemniejszą stroną złych mocy i własnymi demonami.
Polecam:-)
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline
Czerwony testament. - Xavier de Montépin, polecam tą wspaniałą książkę , przeczytałam dwa tomy , nawet mąż się za nią zabrał . Czyta się z wielkim napięciem ,
l
Zło, które ci wyrządzono , zmieniaj w sobie na dobro
Offline
Halinko, już wpisałam na swoją listę:-)
Ale czy tom pierwszy nie nosi aby innego tytułu???
A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...
Offline