Pogaduszki dla każdego :)

Miejsce, gdzie każdy znajdzie kącik dla siebie :)

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 21-08-2016 08:13:59

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 47.0

Czy istnieje recepta na udany związek?

Czy istnieje recepta na udany związek? I tak, i nie. Nie ma jednej i uniwersalnej recepty na udany związek, która sprawdziłaby się u każdej z par. Natomiast w każdym związku dwoje kochających się ludzi może stworzyć własny przepis na zgodną, szczęśliwą, a przede wszystkim długotrwałą relację.



Dookoła rozstania i rozwody... Wydaje się, że długotrwałe, szczęśliwe związki to fikcja. Nieprawda! Par z długim stażem jest całkiem sporo. Poznaj ich sekrety i zadbaj o relacje ze swoim partnerem.

Jakie są te szczęśliwe pary? Czym się różnią od innych? Według psychoterapeutki Violetty Nowackiej ludzie, którzy żyją w udanych związkach wcale nie są mądrzejsi, lepsi, bogatsi od innych. Nie dysponują też jakąś specjalną wiedzą psychologiczną. Ich związki nie są bezkonfliktowe – tak jak wszyscy, oni też kłócą się o pieniądze, pracę, dzieci. Różnią się pod względem temperamentu, czy zainteresowań.
Tym, co ich cechuje, jest umiejętność zastosowania w praktyce zasad, które pomagają im żyć z tymi różnicami i mieć mnóstwo satysfakcji ze wspólnego życia.


Czy umiecie się dostroić?

Według Johna M. Gottmana, amerykańskiego psychologa, badacza związków, założyciela Laboratorium Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle, gdzie od 17 lat prowadzi badania nad małżeństwem i rozwodem, wystarczy trzygodzinna obserwacja rozmawiającej pary, aby z 91-procentową pewnością stwierdzić, czy przetrwają następne 12 lat, czy nie.
Wróżenie z fusów? Wcale nie – to wynikająca z doświadczenia umiejętność zaobserwowania, jak dobrze zsynchronizowana jest para. To widać na poziomie werbalnym i niewerbalnym – „zsynchronizowani” nawet gdy się sprzeczają, mimowolnie dopasowują do siebie tempo mowy, używają podobnego języka, ich ciała też wykonują podobne ruchy. Czasem wystarczy wykonać niewielki wysiłek, dostrajając się do partnera, aby nagle zaczął nas lepiej rozumieć.


Co go martwi?

Psycholodzy twierdzą, że aby osiągnąć ten poziom bliskości, należy przede wszystkim nieustannie być ciekawym partnera. Z reguły, na początku znajomości, chcemy o sobie wiedzieć wszystko. A po pewnym czasie uznajemy, że już lepiej znamy partnera niż on siebie i bazujemy właściwie bardziej na swoich o nim wyobrażeniach niż na rzeczywistości.
A przecież po kilku latach jesteśmy już trochę innymi ludźmi. Violetta Nowacka radzi, aby od czasu do czasu aktualizować swoją wiedzę o partnerze, zadając sobie najprostsze pytania, np.: jak mają na imię jego najlepsi przyjaciele, czym się aktualnie stresuje, jakie jest obecnie jego największe marzenie, trzy najważniejsze wydarzenia w jego życiu, co by zrobił z dużą wygraną, ulubione dania, muzyka, filmy, kto go ostatnio zdenerwował, co byłoby dla niego największą katastrofą, jaka praca byłaby dla niego idealna itp. A najlepiej w któryś wieczór zrobić sobie wspólnie z partnerem taki quiz z wiedzy o sobie.


Dlaczego on?

Bez głębokiego przekonania, że związałaś się z wartościowym człowiekiem, związek nie ma szans na przetrwanie. Podziw i szacunek dla partnera to, według Gottmana, kluczowe uczucia w dobrym związku.
Dlatego warto sobie co jakiś czas przypominać, dlaczego właśnie tego faceta wybrałaś. To jest ważne zwłaszcza w słabszych chwilach związku, żeby zrównoważyć małe minusy wielkimi plusami. Np. jasne, może bałagani, ale przecież wiesz, że zawsze możesz na nim polegać. Może i nie jest mistrzem przedsiębiorczości, ale imponuje Ci jego inteligencja itp.
Psycholodzy zauważają, że w dobrych związkach partnerzy częściej mówią pozytywnie o swoich partnerach przy innych ludziach. To istotne, ale może jeszcze ważniejsze, żeby nauczyć się mówić sobie nawzajem miłe rzeczy. Ot tak, bez okazji.


Stawiać na „my”

Nasza kultura robi się coraz bardziej indywidualistyczna. Nie oceniamy, czy to źle, czy dobrze. Taki jest po prostu trend. Tylko trudniej budować trwały związek w czasach, gdy zewsząd nam mówią, że powinnyśmy się koncentrować na sobie, na własnym rozwoju, na własnych ambicjach. A związek to jednak kompromis. Oddajemy część naszej wolności na rzecz małej wspólnoty, którą uważamy za wartość.
Psycholodzy zauważają, że w dobrych związkach partnerzy częściej używają zwrotu „my”, „nasze”, nawet jeżeli się kłócą. Źle wróży upieranie się przy swoim do upadłego, w obawie, że jeżeli poddasz się w jednym miejscu, to rozzuchwalony partner przesunie swoje wojska niebezpiecznie blisko Twoich granic. To nie wojna. W dobrych związkach partnerzy uczą się odpuszczać i oddawać władzę w sprawach, które nie są dla nich priorytetowe, bo „my” oznacza dla nich więcej niż „ja”.


Życie to nie serial

Charakterystyczną cechą szczęśliwych par jest realizm. Czyli nie oczekują ani od partnera, ani od związku, że będzie perfekcyjny. Akceptują pewien margines niedoskonałości. W sobie też.
Nie jest to takie oczywiste, bo jak wykazali autorzy badań nad związkami opublikowanymi w pracy „The Normal Bar”, 37% kobiet i tyle samo mężczyzn czerpie wzorce bycia w związku ze środków masowego przekazu. A życie rzadko przypomina film. Nierealistyczne oczekiwania sprawiają, że zamiast cieszyć się tym, co mamy, i ewentualnie pracować nad ulepszeniem związku, szukamy wciąż czegoś nowego.


Seks jest ważny

Ale bywa też, jak mówi Violetta Nowacka, potencjalnym źródłem wstydu, poczucia zranienia i odrzucenia. Ponieważ trudno się porównać z rzeczywistymi ludźmi, tutaj też dużą i często negatywną rolę odgrywają wzorce czerpane z mediów.
A tak naprawdę to częstotliwość uprawiania seksu nie przekłada się bezpośrednio na poczucie satysfakcji ze związku. W dobrych związkach seks nie jest traktowany jak karta przetargowa czy „nagroda” za dobre sprawowanie. Jest po prostu formą okazywania uczuć. I tyle.


Codzienne rytuały

„Związek wzmacniają pewne powtarzalne zachowania” – pisze William J. Doherty w książce „Jak trzymać się razem w świecie, który chce nas rozdzielić”. Warto zadbać o własne rytuały.

Pocałunki na powitanie. Niby banał, ale ważny, bo jest charakterystyczne, że gdy ten rytuał zaczyna zanikać, może to sygnalizować problemy w związku.

Śniadania. Warto celebrować wspólnie wolny czas – takie leniwe śniadania, np. połączone z czytaniem gazet, wprawiają w dobry nastrój na cały dzień.

SMS. Partnerzy w miarę upływu czasu coraz rzadziej mówią: „Kocham cię”. Dlaczego by nie zrobić z tego rytuału i wysyłać sobie codziennie jednego miłego esemesa?


Co źle wróży Waszemu związkowi?

„Oskarżenia na początku kłótni skazują na niepowodzenie całą dyskusję już w pierwszych 3 minutach, powodują »okopywanie się na stanowiskach« i wróżą szybki rozpad związku” – mówi psychoterapeutka Violetta Nowacka. Oto, co jeszcze według niej stanowi sygnał, że w związku dzieje się źle:

1. Krytyka pod adresem charakteru zamiast konkretnych zachowań, które nas bolą. Np.: „Dlaczego jesteś taki beznadziejny?”, zamiast: „Jestem zła, że nie posprzątałeś w kuchni. Ustaliliśmy, że będziemy sprzątać na zmianę”.

2. Pogarda, sarkazm, np.: „I co, myślisz, że jesteś taki mądry?”. Dowodem pogardy są także wyzwiska, wywracanie oczami, złośliwe żarty.

3. Postawa obronna, zrzucenie winy na partnera. Gdy jedna strona próbuje wyjaśniać, druga to ignoruje, powtarzając oskarżenia i podkreślając własne zasługi lub właściwe postępowanie. Nie przyznaje się do popełnionego błędu, nie przeprasza.

4. Mur obojętności. Jeden z partnerów w pewnym momencie przestaje słuchać; bez słowa wychodzi z pokoju lub z domu, spuszcza wzrok i przestaje rozmawiać. Dochodzi do „cichych dni”.

5. Niepowodzenia prób ratowania dyskusji. Pary skazane na rozstanie są śmiertelnie nieprzejednane w dyskusji.

źródło:www.designedformen.pl





zwiazek.jpg




15 sposobów na udany związek [dblpt]D


A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#2 26-08-2016 20:15:00

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 48.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

pytanie.png

Dziewczyny, kiedy ostatni raz dostałyście kwiaty/kwiatka od swojego mena
i z jakiej okazji??


A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#3 26-08-2016 20:31:57

envelop
Madame Pompon
Dołączył: 08-08-2016
Liczba postów: 589
WindowsOpera 39.0.2256.48

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Ostatnio dostałam kwiatki bez okazji (zresztą jak zawsze).
Jak się nie mylę było to coś koło maja [dblpt]P
Odnosząc się do recepty na udany związek, to u nas zawsze było dobrze. Czasem lepiej, czasem gorzej ale zawsze "DOBRZE".
Od momentu jak urodził się Igor to troszkę się pozmieniało. Są dni kiedy mam ochotę zatłuc męża. Kłócimy się czasem na prawdę o pierdoły. A wystarczy nie raz najprostszy gest, słowo i jest zupełnie inaczej... Mam nadzieję, że to chwilowe i znowu przejdziemy, jak to się mówi "do porządku dziennego".


"Nigdy nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."
.........................................................
qb3cwn153lup9vkb.png

Offline

#4 27-08-2016 14:21:14

malinka61
Dobry Duszek Forum
Dołączył: 17-07-2016
Liczba postów: 2,140
Windows 7Chrome 52.0.2743.116

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Recepty na udane małżeństwo nie ma , każdy musi sobie wypracować po swojemu ,w każdym małżeństwie są kłótnie , większe i mniejsze , u nas od początku małżeństwa  nie było cichych dni szkoda życia bo krótkie , każdy wykrzyczy co mu się nie podoba , jeden głośniej drugi ciszej i przechodzi się do porządku dnia  , musi być kompromis , chociaż ja jestem bardziej zadziorna ale mój potrafi mnie zawsze rozbroić swoją miną , a ja to taki śmieszek jestem  i on to wykorzystuje [dblpt]) Kwiatka dostałam wczoraj, czyli ja sobie wybrałam taki fiołek alpejski a on mi go wręczył jak przyjechaliśmy do domu wysiadając  z samochodu , bo był w bagażniku ,  [dblpt]P


Zło, które ci wyrządzono , zmieniaj w sobie na dobro

Offline

#5 27-08-2016 14:38:41

Meszka
Gość
Windows 7Firefox 48.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Kwiatka? Hmmmm, chyba na urodziny, w kwietniu. I różę na Walentynki.
I to chyba tylko te dwa dni w roku kiedy mi da kwiatka.
Bo też nie zawsze na Walentynki dostaję, czasem czekoladki

#6 27-08-2016 17:39:25

Smużka
Donna Fiona
Skąd: z domku na drzewie
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 1,214
Windows 7Chrome 52.0.2743.116

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Meszka napisał/a:

Kwiatka? Hmmmm, chyba na urodziny, w kwietniu. I różę na Walentynki.
I to chyba tylko te dwa dni w roku kiedy mi da kwiatka.
Bo też nie zawsze na Walentynki dostaję, czasem czekoladki

Ja nie dostałam od męża kwiatka, czekoladek czy coś innego od 2 lat jak nie więcej


"W życiu piękne są tylko chwile."

Offline

#7 03-09-2016 23:40:33

envelop
Madame Pompon
Dołączył: 08-08-2016
Liczba postów: 589
AndroidSafari 533.1

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Smużka to kiepsko troche. Sama nie przykładam wielkiej wagi do kwiatów czy czekoladek, ale czasem taki gest na prawdę sprawia że cieplej robi się na sercu i człowiek się uśmiecha [dblpt])
Aktualizuje [dblpt]P ostatnio tzn wczoraj dostałam spóźniony bukiet róż na rocznicę [dblpt]P


"Nigdy nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."
.........................................................
qb3cwn153lup9vkb.png

Offline

#8 04-09-2016 16:35:56

malinka61
Dobry Duszek Forum
Dołączył: 17-07-2016
Liczba postów: 2,140
Windows 7Chrome 52.0.2743.116

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Natalko , próbowałaś rozmawiać ze swoim mężem dlaczego on jest taki ??? może zacznij i daj mu np.całusa tak bez niczego , jakiś drobiazg , i zobaczysz czy coś w nim drgnie  [dblpt]) przecież jesteście młodym małżeństwem , to trzeba rozruszać w każdej dziedzinie od obdarowywania czymś słodkim i nawet namówić go  do  seksu , no nie wiem bo tego nie znam , mój co chwilkę coś mi dobrego podsuwa , przytuli , da całusa i to  pomimo wieku się nie zmienia


Zło, które ci wyrządzono , zmieniaj w sobie na dobro

Offline

#9 23-09-2016 22:27:01

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 48.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Jaka miłość, taki seks...


To fakt, że nastroje z sypialni przenoszą się na codzienne relacje. Jednak ta zasada działa również w odwrotną stronę: stopień bliskości w związku znacząco wpływa na jakość intymnych zbliżeń.
Z intymnością jest jak z walizką - co do niej włożycie, to i wyjmiecie. Jeżeli na wspólną podróż przez życie spakujecie uczucie i zaangażowanie, możecie też liczyć na wielki ogień w sypialni. Gdy jednak waszym wkładem w związek będzie rozsądek i kalkulacja, to podobnie chłodnej aury możecie się spodziewać pod kołdrą. Nie do końca też sprawdza się w łóżku zasada: "Ja decyduję, ty się dostosowujesz". Bo choć w seksie, jak w tańcu, ktoś może prowadzić, to jednak drugi tancerz jest nie mniej ważny od pierwszego. Jedno jest pewne: temperatura intymnego pożycia w dużym stopniu zależy od rodzaju relacji łączącej was poza łóżkiem!
Zobaczcie więc, jakie zmysłowe korzyści i zagrożenia niesie wasz typ miłości. Zastanówcie się, czego brakuje wam do pełni erotycznego szczęścia. Nad czym powinniście popracować, by "szał ciał" stał się możliwy. Przede wszystkim jednak pielęgnujcie uczucie, bo właśnie ono jest najlepszym seksualnym magnesem. Sprawia, że podniecenie przybiera jak rzeka po ulewnym deszczu.


Poszukiwacze mocnych wrażeń

Niespokojne z was duchy! Stąd wasz związek przypomina sinusoidę. Raz jecie sobie z dziobków, a zaraz potem obrzucacie się inwektywami (a często i talerzami!). Zbyt długa idylla was nudzi, ciągle więc szukacie pretekstu do scysji. Jesteście specjalistami od wkładania kija w mrowisko: a to któremuś nie odpowiada za głośno grający telewizor, a to drugiego irytują buty "wędrujące" po przedpokoju? I już awantura gotowa! Najczęściej godzicie się w łóżku. Mało tego, seks najbardziej wam wtedy smakuje! Ta życiowa ekscytacja zapładnia też waszą erotyczną wyobraźnię. Ciągle eksperymentujecie, szukacie nowych miejsc na intymne spotkania. Nawet jeśli kochacie się w sypialni, to i tak czynicie ją laboratorium, w którym testujecie nowe pomysły.

Atuty: Taka nieustająca inwencja seksualna to odświeżający powiew dla życia intymnego. Utrzymuje w was bowiem podniecającą ekscytację, elektryzuje erotycznie i nie pozwala się sobie opatrzyć. Za sprawą ciągle zmieniającej się scenerii i odmiennych sposobów na rozgrywanie miłosnych aktów wzajemna fascynacja takich eksperymentatorów jak wy może być bardzo silna. Najważniejsze, że w waszej sypialni nie wieje nudą.

Zagrożenia: Wprawdzie nic nie powoduje takiej gorączki zmysłów, jak pieszczoty "na przeprosiny", ale jednak możecie zapędzić się w ślepą uliczkę. Prowokowanie kłótni dla podgrzania temperatury w łóżku na dłuższą metę męczy i wypala. Często także nie pozwala wrócić do "normalnego", spokojnego seksu, bo trudno zadowolić się jazdą na rowerze, kiedy spróbowało się skoku na bungee. Jeżeli dodać do tego zamiłowanie do eksperymentów, grozi wam również "nałóg" perwersji. Bo gdy zbyt odważnie przesuwa się kolejne granice erotycznego wtajemniczenia, to można mieć problemy z zatrzymaniem się. Wtedy łatwo stracić zdrowy rozsądek i... ryzykować nawet zdrowie. Dlatego dbajcie o poczucie bezpieczeństwa i uwzględniajcie wzajemne preferencje oraz gotowość do innowacji. Trzeba po prostu wiedzieć, kiedy się zatrzymać! Nie chodzi o to, by całkowicie zagłuszyć w sobie zew przygody, ale by rozsądnie kontrolować nieskrępowaną wolność seksualnych poszukiwań.


Wspólnicy

Kiedyś miękły ci nogi na jego widok, a on nie chciał wypuścić cię z łóżka, ale okres uniesień macie już za sobą. Zauroczenie ustąpiło miejsca przyzwyczajeniu. Na dobrą sprawę moglibyście się rozejść, ale macie wspólny dom, dzieci, oszczędności na koncie, a może i rodzinną firmę. Choć łączy was głównie wspólnota interesów, to jednak czasem uprawiacie seks. Zbliżenia nie są jednak zbyt częste. To seksualny bank ze sporadycznie wykorzystywanymi zasobami.

Atuty: Dłuższe przerwy w sypialni wcale was nie niepokoją. Macie układ i dokładnie wiecie, na jakich zasadach on funkcjonuje. Ponieważ nie jesteście zaangażowani emocjonalnie, nie odbieracie wstrzemięźliwości partnera zbyt osobiście. Nie zachodzicie w głowę: "Może już mnie nie kocha?", "Na pewno mnie zdradza!". Zresztą nawet gdy niewierność się przydarza, podchodzicie do niej tolerancyjnie. Zazdrość nie burzy wam krwi w żyłach i nie obraca w ruinę cichego porozumienia. Umiecie bez emocji przekalkulować wszystkie "za" i "przeciw", by zostać razem. Istna małżeńska spółka z ograniczoną odpowiedzialnością! To wygodne podejście dla osób, które nie uważają seksu za najważniejszą sferę życia.

Zagrożenia: Choć seks będący wynikiem "dobrowolnej umowy" może być całkiem udany, to jednak technika bierze w nim górę nad czułością! Bo skoro nie praktykujecie tkliwości na co dzień, to niby skąd miałaby się ona pojawić w sypialni? Współżycie staje się więc chłodne i automatyczne niczym produkcja mrożonek. Poza zaspokojeniem instynktu nie dajecie sobie ciepła, które mogłoby naładować wasze emocjonalne baterie. Zresztą sam akt, odarty z uczuciowego zaangażowania, też traci na jakości. Uczeni dowiedli, że uprawiamy seks nie tylko ciałem, ale i umysłem. Jeśli więc mózg pozbawiony jest impulsów emocjonalnych, doznania zmysłowe są zubożone. Dlatego próbujcie wykrzesać z siebie jak najwięcej ciepłych gestów i czułych słówek. Nie chodzi o to, by być nieautentycznym i robić coś wbrew sobie, ale by obudzić zagubioną uczuciowość. Dając sobie więcej czułego erotyzmu, zmniejszycie też pokusy, by szukać go poza wspólnym łóżkiem. A warto, bo często pod lukrem wolności kryje się gorzki smak samotności.


Przyjaciele i partnerzy

Zawsze bardziej się kumplowaliście, niż mdleliście na swój widok. Połączyło was porozumienie dusz i pewność, że jedno może polegać na drugim jak na Zawiszy. Oczywiście, chemia między wami też się pojawiła, ale nie zaszła tu wybuchowa reakcja - raczej naturalne przejście od przyjaźni do miłości. Najważniejsze było to, by zbudować partnerski, pełen zrozumienia, stabilny związek uczuciowy. I udało się! Nie tylko śmiejecie się z tych samych dowcipów, ale i wspólnie podejmujecie decyzje, sprawiedliwie dzielicie się obowiązkami itp. Wasza miłość jest zwyczajna i codzienna, stąd również seks może wam się wydawać naturalny niczym jedzenie. I jak ono nie zawsze dostarczać niezwykłych wrażeń. Z drugiej strony jednak łóżko w przyjacielskim związku nie musi np. zastępować czułości ani łagodzić konfliktów, a to duża wartość!

Atuty: Jako że w życiu wyznajecie zasadę równości praw i obowiązków, to w waszej sypialni też króluje ta zasada. Żadne z was nie dopuszcza myśli, że drugie mogłoby grać rolę "narzędzia". Dokładacie wszelkich starań, by zostały zaspokojone potrzeby każdej ze stron. Dzięki temu żadne z was nie czuje się ignorowane i wykorzystane. Spełnianiu oczekiwań służy też dialog - szczere dzielenie się odczuciami. A wy, jak na przyjaciół przystało, dużo rozmawiacie, także na intymne tematy. Partnerska relacja zapewnia też zrozumienie dla ewentualnych słabości i niedyspozycji jednego "ogniwa". Wyklucza pretensje, a tym bardziej żarty i kpiny, w razie seksualnej wpadki. To wszystko daje wam poczucie bezpieczeństwa - tak ważne, by móc się otworzyć na kochanka. Dawać i brać jednocześnie...

Zagrożenia: Niestety, do waszej alkowy może wkraść się monotonia. Bo kiedy jest się tak wyrozumiałym dla wzajemnych niedoskonałości, to łatwo osiąść na erotycznych laurach. Można stwierdzić: "Nie muszę bez przerwy stawać na głowie i udowadniać, że jestem lepszy niż w rzeczywistości". Poza tym znaleźliście już dobry sposób na sprawianie sobie nawzajem przyjemności i kochacie się tak, jak lubicie - dlatego też nie szukacie nowych dróg do rozkoszy. Takie myślenie bywa zgubne. Dbajcie więc o seks, by nie spowszedniał. Pamiętajcie, by nie uprawiać go w sposób tak monotonny i regularny jak wypełnianie kuponu totolotka raz w tygodniu. Szukajcie nowych sposobów na ożywienie atmosfery w sypialni. Pilnujcie, by nie zabrakło między wami zmysłowej gry, która buduje erotyczne napięcie.


Kobieta dominująca

W zasadzie to ty jesteś głową rodziny. Utrzymujesz dom, podczas gdy twój facet czeka na ciebie z obiadem. Nawet jeśli ma pracę, to zarabia dużo mniej od ciebie. Ty pniesz się po szczeblach kariery, a jego jedynym sukcesem jest dobre wywiązywanie się ze zlecanych mu zadań "gosposia domowego". Mniej lub bardziej świadomie dyrygujesz nim i siłą rzeczy dajesz odczuć, że właściwie niewielki z niego pożytek. Mimo że prawdopodobnie go kochasz, i to z wzajemnością, skoro ze sobą jesteście. Nie zmienia to jednak faktu, że on czuje się jak twoja gorsza połowa! Co oczywiście znajduje swoje odbicie w sypialni.

Atuty: Największą korzyść odnosi tu kobieta. Może bowiem o sobie samostanowić, tak jak w życiu codziennym. Nie musi spełniać "małżeńskiego obowiązku", jeśli nie ma na to ochoty. Nie potrzebuje wymówek w rodzaju: "Boli mnie głowa".

Zagrożenia: Choć na co dzień bywasz "herod-babą", w łóżku chciałabyś poczuć się jak mała kobietka. Marzysz o silnych męskich ramionach, o mężczyźnie, który pokieruje tobą przynajmniej na seksualnym polu. Tymczasem partner, sfrustrowany twoimi sukcesami i dominacją, ma problemy z poczuciem męskości. W sypialni jest równie zagubiony jak w życiu. Być może zdarza mu się nawet nie stanąć na wysokości zadania! Bo, niestety, stłamszona męska ambicja często bywa powodem impotencji. Dlatego powinnaś go dowartościowywać i zachęcać do inicjatywy. A nawet szepnąć wprost, że marzysz, by tobą zawładnął. Być może twoja akceptacja obudzi w nim seksualną bestię!


Mężczyzna nauczyciel

Taki partner (często starszy od ciebie) ma tendencję do pouczania, kierowania i prowadzenia cię za rękę. Czujesz się przy nim mniej doświadczona życiowo. Chętnie więc oddajesz ster w jego ręce. Pozwalasz, by organizował wasze wspólne życie i podpowiadał ci (a czasem wręcz dyktował), co masz robić. W sumie jesteś zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności - masz być tylko posłuszna niczym wzorowa uczennica. Łączące was uczucie opiera się na pewnej zależności. To fascynacja mistrzem i potrzeba opieki z twojej strony, a pragnienie czucia się potrzebnym i podziwianym - ze strony mężczyzny. Te relacje przenoszą się również pod kołdrę. On komenderuje, jako ten, który z niejednego już pieca chleb jadł. Ty jesteś uległa, bo masz mniejsze doświadczenie sypialniane.

Atuty: Mądrość życiowa połączona ze świeżością! Jedna strona się dowartościowuje, a druga rozwija. Doświadczony partner może być przewodnikiem w miłości. Erotyczna pierwszoklasistka zalicza zaś pod jego okiem kolejne etapy zmysłowego wtajemniczenia.

Zagrożenia: Przełomem bywa chwila, w której uczennica orientuje się, że... już jest wyedukowana. Gdy poznasz tajniki sztuki miłości, możesz poczuć się zmęczona pouczeniami i zacząć szukać nowych wrażeń. Zwłaszcza jeśli nie miałaś wcześniej żadnych partnerów i chciałabyś spróbować, jak smakuje seks z kimś innym. Nawet jeśli nie, to i tak może pojawić się kryzys. Jako świeżo upieczona kochanka zaczynasz bowiem podkreślać swoją indywidualność i korzystać ze zdobytej wiedzy, przejmując inicjatywę. Zagrożony partner czuje, że mu się wymykasz, przez co staje się zaborczy. Boi się nie tylko, że przefruniesz z jego gniazda do innego, ale i utraty tytułu seksualnego guru. Sposobem na przetrwanie jest nowy podział ról. Mistrz powinien z godnością zejść z erotycznego piedestału, a ty pokazać mu, że nadal go kochasz.

źródło:onet.zdrowie


A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#10 01-10-2016 18:39:06

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 49.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

ZŁOWROGIE SŁOWO KRYZYS...

Coś się dzieje z Wami niedobrego? Zwierzasz się przyjaciółce. Już nie jesteście tak blisko jak kiedyś. Masz poczucie, że coś się wypaliło. Nie macie dla siebie czasu na co dzień, w sypialni też spotykacie się coraz rzadziej...

Mało między Wami czułości. Albo inaczej - cały czas się kłócicie, działacie sobie na nerwy. Coraz więcej rzeczy w Was w sobie drażni. Zaczynasz oglądać się za innymi mężczyznami. Myślicie o rozstaniu. Przechodzi Wam jednak przez myśl, że może jednak poczekać. Może jest jeszcze coś do uratowania? W końcu tyle czasu jesteście ze sobą? Macie wspólną cudowną przeszłość za sobą, może i przyszłość jest do uratowania?

Tylko jak to zrobić? Jak przełamać to, co Was dopadło? To, czyli KRYZYS.
Słowo kryzys pochodzi z greki (krisis) i oznacza punkt zwrotny, okres przełomu. W pojęciu tym zawiera się także wybór, decydowanie, zmaganie. Kryzysowi towarzyszą takie emocje i stany jak: lęk, cierpienie, poczucie chaosu.

Po czym poznasz, że w Twoim związku jest kryzys?

Kłócicie się, wszystko Was irytuje. Partner Cię drażni. Właściwie każdy temat potrafi być pretekstem do emocjonalnej wymiany zdań. Macie poczucie, że w niczym nie jesteście w stanie się porozumieć. Macie siebie dość. Albo inaczej: Oddalacie się od siebie. Coraz mniej czasu chcecie spędzać ze sobą. Coraz mniej rozmawiacie, coraz mniej Was łączy.

W Wasze życie wkradła się rutyna i obojętność. Głównie załatwiacie wspólne sprawy (zakupy, porządki), ale zaniedbaliście ważne rytuały (wspólne posiłki, wyjścia, przyjemności). Nie sypiacie ze sobą. Coraz mniej interesuje Was partner (jego przeżycia, przemyślenia). Przestaje Wam zależeć. Masz poczucie, że emocje między Wami wygasły.

Jeszcze z innej strony: jest coś, czego zaczynasz mieć dość, np. konkretnego zachowania partnera (ciągłe wyjścia z kolegami, mimo, że np. macie małe dziecko), konkretnej sytuacji (nadmiarowe zaangażowanie teściów i uległa postawa męża wobec nich). Przestaje Ci coś odpowiadać. Nie jesteś w stanie tego zaakceptować.

Również objawy depresyjne (brak energii, kłopoty ze snem lub nadmierna senność, brak apetytu lub nadmierny apetyt, obniżony nastrój), nerwicowe (niepokój, objawy somatyczne jak bóle brzucha, kołatanie serca, bóle migrenowe i inne, ataki lęku panicznego), popadanie w nałogi, zdrada – wszystko to może świadczyć o tym, że towarzyszy Wam kryzys.

Czy kryzysu można uniknąć?

Moim zdaniem nie, ale prawda jest taka, że nie wiem. Być może gdzieś na świecie są takie pary, które żyją ze sobą jak w bajce: „długo i szczęśliwie”. Bo w mojej opinii, jeśli żyjemy ze sobą długo, to kryzysy się po prostu zdarzają. Po pierwsze dlatego, że związek się zmienia i my zmieniamy się wraz z nim. Poznajemy się na jakimś etapie w życiu i to się początkowo sprawdza. Ale potem przychodzą inne, np. zamieszkujemy razem.

Tu zdobywamy nową wiedzę o partnerze, zupełnie inną niż z etapu randek. Ta wiedza może być dla nas optymistyczna, ale nie musi. Więc co chcemy z tą wiedzą dalej zrobić? Potem rodzi się dziecko. Na tym etapie należy uskutecznić zupełnie inne swoje zasoby i umiejętności, niż to było wcześniej. Sytuacja wymaga dostosowania się do niej. Nie każdy jest w stanie temu sprostać.

Potem przychodzą kolejne zmiany – dziecko dorasta, dojrzewa, może rodzą się kolejne, w końcu dzieci odchodzą, a my zostajemy sami. I znowu – musimy się jakoś w tej nowej rzeczywistości odnaleźć. Niektórym przychodzi to łatwo, być może mają łatwość adaptowania się do zmian. Innym trudniej. Wtedy mogą pojawiać się naturalne kryzysy.

Oprócz zmian w związku i różnych jego etapów pojawiają się inne możliwe przyczyny kryzysu, jak np. utrudniające czynniki zewnętrzne (ingerencja rodziców, teściów, przyjaciół) czy nieprzewidziane zdarzenia losowe (choroba, utrata pracy). No i przede wszystkim zmiany zachodzące w nas samych. Na różnych etapach w życiu mamy różne potrzeby czy wartości. Nie zawsze umiemy się w nich spotkać z partnerem, nie zawsze jest to też możliwe.

Czasem różnice czy rozminięcie w potrzebach jest tak duże, że niełatwo się z nimi uporać, a wtedy ich konsekwencją jest często kryzys. Natomiast wiele przyczyn kryzysu z pewnością można uniknąć i to jest ten obszar, na który mamy wpływ i o który warto zadbać, bo pewne kryzysy są absolutnie do uniknięcia.

Oto podpowiedzi jak to robić:

- Pracuj nad samoakceptacją. Zaniżona samoocena, kompleksy są powodem wielu konfliktów możliwych do uniknięcia.

- Pracuj nad akceptacją partnera. Pamiętaj, że nikt nie jest idealny, żyjesz z żywym człowiekiem a nie księciem z bajki. Zaakceptuj jego słabostki czy różnice między Wami. One nie muszą być dla Was zagrożeniem.

- Rozmawiaj. O sobie, swoich emocjach, o tym jak widzisz określone sytuacje. Rozmawiajcie o Was, o tym, co między Wami. Nie twórz scenariuszy w wyobraźni i nie każ się domyślać. Mów wprost.

- Problemy rozwiązuj na bieżąco. Nie dopuszczaj do ich gromadzenia i narastania.

- Pielęgnuj bliskość. Dbaj o wspólny czas, rytuały (wspólne śniadania w niedzielę, sobotnie wyjścia na spacer itp.).

- Dbaj o siebie, o swoją atrakcyjność (fizyczną, intelektualną), o rozwój i spełnienie.

- Dbaj o partnera, o jego potrzeby (niekoniecznie wszystkie, ale te najważniejsze czy te, o które jesteś w stanie). Wspieraj go, troszcz się.

- Pracujcie nad sobą, pracujcie nad związkiem. Uczcie się siebie. Poprawiajcie komunikację.

- Bądźcie uważni i odpowiedzialni.


Jak uporać się z kryzysem?

Co robić, gdy nas dopadł?

- Nie ignoruj go. Nie zaprzeczaj, nie wypieraj, nie zamiataj pod dywan. Zmierz się z nim. Ty i partner.

- Nie upatruj kryzysu w kategoriach czyjejś winy. Myśl raczej o udziale, okolicznościach, ale nie winie.

- Pamiętaj, że kryzysy się zdarzają.

- Zdaj sobie sprawę, że nie ma idealnych związków i idealnych partnerów.

- Znajdź powody, dla których chcesz być w tym związku. Pomyśl o wszystkich zaletach i korzyściach. Pomyśl o tym, co Was łączy.

- Przyjmij, że CHCESZ przetrwać kryzys, a nie MUSISZ.

- Potraktuj kryzys jako sygnał, informację. O czym on Wam mówi? Co się nie sprawdziło? Co trzeba zmienić?

- Pomyśl o kryzysie jako o szansie. Szansie na zmianę, na lepsze, na naukę, na rozwój.

- Jeśli nie jesteście w stanie poradzić sobie sami – nie wahajcie się poprosić o pomoc fachowca (terapeuta par)


Czy ma dobre strony?

Owszem, choć będąc w jego trakcie, może Ci się to wydać nie do uwierzenia. Kryzys to znak, że coś jest nie tak. To moment, w którym możecie się z partnerem zatrzymać, przyjrzeć się sobie samym i sobie nawzajem. To czas, w którym możecie obejrzeć własne emocje, pragnienia, tęsknoty. To szansa na to, by odeszło "stare", a przyszło "nowe". To w końcu okazja, by zacieśnić bliskość. Pracuję z parami i wiem, że nie tylko jest to możliwe, ale wcale nierzadkie. Nowa jakość związku po kryzysie? Tego Wam życzę.

źródło: Agata Wilska onet.pl


A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#11 16-10-2016 09:51:48

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 49.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Dobrą parę można poznać po tym jak się kłóci...

A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#12 28-12-2016 14:00:58

envelop
Madame Pompon
Dołączył: 08-08-2016
Liczba postów: 589
WindowsOpera 42.0.2393.94

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

U nas ostatnio kiepściutko...
Nie potrafimy się dogadać, mąż zaraz reaguje nerwami i krzykiem cokolwiek bym nie powiedziała czy zrobila. Nie mówię, też mam swoje za uszami, ale to co się z nami dzieje ostatnio to jest jakieś nieporozumienie. Nigdy tak źle nie było. Bardzo to przeżywam, bo ja strasznie uczuciowa jestem...
A u Was jak tam?

Ostatnio edytowany przez envelop (28-12-2016 14:02:02)


"Nigdy nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."
.........................................................
qb3cwn153lup9vkb.png

Offline

#13 15-01-2017 17:45:26

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 50.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Mała rzecz, a cieszy..

Podobno liczą się gesty, a nie słowa. A raczej nie podobno, ale na pewno! Możesz mówić swojemu partnerowi, że go kochasz, uwielbiasz i nigdy nie opuścisz, ale jeśli nie pokażesz mu tego swoim zachowaniem i nie wyrazisz swoich uczuć pozawerbalnie, to może czuć się oszukiwany. Nie planuj od razu wielkich gestów rodem z hollywoodzkich komedii romantycznych, od spektakularnych czynów ważniejsze są bowiem codzienne drobnostki. W myśl zasady "mała rzecz a cieszy" przedstawiamy kilka rzeczy, które sprawią, że twój partner poczuje się ważny, kochany i doceniony.


1. Poranna kawa
Niby nic wielkiego, ot taki standard, ale właśnie o takich zwykłych i codziennych gestach najczęściej zapominamy. Gdy budzi cię zapach świeżo zaparzonej kawy (ideał - podanej do łóżka) od razu jesienny poranek wydaje się piękniejszy. Twój partner wstał wcześniej, pamiętał, jaka kawę najbardziej lubisz i w dodatku sam z siebie chciał sprawić ci przyjemność - czy można prosić o więcej?



2. Zatankowany samochód
Nic tak nie psuje humoru, jak pusty bak w samochodzie z samego rana. Jeśli współdzielicie samochód lub pożyczasz go od swojej drugiej połowy, to upewnij się, że nie spóźni się do pracy z powodu wizyty na stacji benzynowej. A jeśli chcesz dodatkowo zapunktować zostaw w aucie…



3. … miły liścik
Z wyznaniem miłości, żartobliwym tekstem lub zwyczajnie, z życzeniami miłego dnia - taka notatka zostawiona w kuchni, łazience lub samochodzie z pewnością wywoła uśmiech na twarzy partnera.



4. Ulubiona przekąska przywieziona niespodziewanie
Zestaw sushi, bo "akurat przejeżdżałem obok", ulubione ciastka "bo przez telefon brzmiałaś smutno", czy nawet kilogram truskawek "bo wiem, że lubisz, a te wyglądały tak ładnie". Te drobne prezenty mówią wyraźnie - znam cię, wiem, co lubisz, myślę o tobie nawet, gdy nie jesteśmy razem.



5. Przykrycie kocem, gdy partner zaśnie przed telewizorem lub z książką na kanapie
Prosty gest, który wyraża naszą troskę o partnera i empatię - nie chcemy przecież żeby zmarzł i dbamy o jego dobre samopoczucie. Nic wielkiego, ale od razu czujemy się zaopiekowani i jakoś tak milej robi się na sercu…



6. Kolacja - niespodzianka
Gdy partner wraca zmęczony po całym dniu pracy, z pewnością doceni taki gest nawet podwójnie. Poza tym pamiętaj, co mówiła babcia - przez żołądek do serca! Byle to nie było tak, że stół pięknie nakryty, świece zapalone, ona pyta "co na kolację" a on odpowiada "no nie wiem, co tam szybko zrobisz".



7. Motywujący sms przed ważnym spotkaniem
Nie trzeba wyszukanych cytatów albo filozoficznych rozważań - wystarczy zwykłe "Wierzę w Ciebie, dasz radę!" albo "Jesteś najlepszy" by nasz partner poczuł się pewniejszy siebie i kochany.



8. Podwózka do/ z pracy w mroźny dzień
Lato się już skończyło i niestety - jeśli nie jesteś zmotoryzowany, to musisz przygotować się na marznięcie na przystankach lub moknięcie podczas spaceru do pracy. No, chyba że twój partner wykaże się troską i niczym superbohater uratuje cię od czyhającego przeziębienia i zmarzniętych dłoni - czy można go za to nie kochać jeszcze bardziej?


znalezione w sieci


A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#14 19-02-2017 11:59:42

tamira
Starsza Wiedźma
Skąd: z Moderatorni
Dołączył: 16-07-2016
Liczba postów: 2,231
Windows 7Firefox 51.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

10 toksycznych zachowań w związku, które wciąż powtarzamy,
uznając je za normalne.

Milczenie nie jest złotem, czyli ciche dni

Podobno ciche dni to związkowy standard. Według niektórych są potrzebne, by odpocząć od siebie i zająć się sobą, dla innych to męczący zwyczaj. Ciche dni mają różne oblicza i ci zadowoleni z ich istnienia zapewne mają na myśli ich łagodniejszą wersję, czyli "zamilczanie" kłótni. – Niektóre pary, zamiast rozmawiać, gdy pojawia się problem, wolą zamknąć oczy i udawać, że nic się nie stało. To wygodne, ale bardzo toksyczne rozwiązanie. Po kłótni, jakakolwiek by nie była, warto porozmawiać o tym, co było jej sednem, przyczyną złości obu stron. Inaczej pozostawiamy problem nierozwiązany i możemy być pewni, że przy następnej okazji on wróci. Przy takim podejściu do związku trudno jest liczyć na rozwój i przetrwanie próby czasu – mówi Mieczysław Jaskulski.

W tej formie "ciche dni" robią nam "cichą krzywdę" – krzywdę, którą będzie można rozpoznać dopiero po czasie, i wówczas może być za późno. Ale ciche dni mają też mroczniejsze oblicze.

Jeśli nasze milczenie to kara, wyrządzamy partnerowi najdotkliwszą z krzywd. Może się wydawać, że milczenie jest lepsze niż rzucanie w siebie mięsem... Jednak krzyk, czasem nawet złość wyrażona fizycznie zostawia z psychice mniej śladów niż milczenie za karę. Milcząc dajemy wyraźny sygnał – nie jesteś godny/godna, by z tobą rozmawiać. Powstaje bariera, której nie da się przeskoczyć, bo jak, skoro przeciwnik nie reaguje. Badania udowadniają, że dzieci, które karze się w ten sposób przeżywają postawę rodzica tak samo jak jego śmierć. Kiedy stajemy się emocjonalnie martwi, w drugiej osobie rodzą się wyrzuty sumienia, panika, automatycznie spada poczucie własnej wartości i pewności siebie. Pozostawianie partnera czy partnerki bez informacji o tym, co dzieje się w ich związku to jak skazywanie go na czekanie na wyrok. Oczywistym jest, że słowa mogą ranić, jednak nic nie zostawia tak głębokich ran, jak pasywna agresja.

Według Mieczysława Jaskulskiego, bierna agresja to rozwiązanie, które wybieramy zazwyczaj w obliczu poczucia bezsilności – łatwiej milczeć, niż się otworzyć, wysilić na rozmowę i dobry gest. – Wystarczyłoby powiedzieć: "chcę być sam, daj mi trochę czasu". Wówczas sytuacja byłaby jaśniejsza i tym samym łatwiejsza do zniesienia dla drugiej strony – dodaje.


Foch

To klasyczna demonstracja naszej urażonej dumy. Oprócz tego, że jest zwyczajnie dziecinna, to używana z rozmysłem sprowadza relację do poziomu ofiary i kata. Zachowując się w ten sposób pozbawiamy się szansy na dojrzałe rozwiązanie problemu, czyli otwartą rozmowę. Jednak sfochowana osoba, jeśli w swoim urażeniu będzie uparta, może spowodować niesłuszne wyrzuty sumienia po drugiej stronie. – Są dwie opcje: albo zostaniemy wyśmiani i potraktowani jak rozkapryszone dziecko, albo nasza manipulacja zadziała i wtedy, choć zdobędziemy przewagę, to będzie to przewaga wyszarpana siłą. A w związku partnerskim z pewnością nie chodzi o to, by się szarpać czy zdobywać przewagę. – mówi Mieczysław Jaskulski.
Jeśli zatem foch przychodzi nam z łatwością, powinniśmy się zastanowić czy na pewno chcemy w ten sposób manifestować niedojrzałość i jednocześnie narażać się na sprowadzenie naszego partnera do roli zmanipulowanej ofiary.


Nie powiem mu teraz, po co psuć atmosferę...

Z jednej strony to szlachetne i wspaniałomyślne, z drugiej zaś odmawiając sobie zwierzeń robimy krzywdę przede wszystkim sobie. W tym wypadku sprawdza się zasada – jeśli zadbasz o siebie, zadbasz o związek. Uczucia są jak garnek z gotującą się zupą – trzeba reagować na bieżąco, by nie wykipiała.
Nie widzę nic złego w odpuszczaniu partnerowi winy za porzucone w kącie skarpety, podczas pierwszego od dawna spokojnego wspólnego obiadu. Pod warunkiem, że obiad w towarzystwie skarpet na podłodze nie wyprowadza nas z równowagi. Jeśli machniemy ręką na zachowanie, które nas drażni, bo potrafimy je w danej chwili wybaczyć, w porządku. Jeśli jednak ugryziemy się w język, bo szkoda nam miłej atmosfery przy obiedzie, a tak naprawdę w środku będzie buzować złość, dolejemy kolejną kroplę do czary goryczy.
Analogicznie – suma kolejnych sytuacji, w których pożałujesz sobie zwierzenia czy szczerze zwróconej uwagi, w końcu przepełni wspomnianą czarę goryczy. Wyprowadzi cię z równowagi coś błahego i ten wybuch będzie zupełnie nieadekwatny do sytuacji. Efekt? Kłótnia bez powodu, zszargane nerwy i słuszny wniosek partnera, że chyba z tobą coś nie tak... – Takie zachowanie obnaża nie tylko fakt, że nie rozumiemy, jak istotne jest szczere porozumienie. To sygnał, że nie potrafimy asertywnie wyrażać emocji i przekazywać uwag. Asertywnie, czyli otwarcie, ale w sposób, który nikogo nie urazi – mówi Mieczysław Jaskulski.

Ponadto – dodaje – emocje, które nie mają ujścia, "zostają w środku" i psują nasze zdrowie. Przewlekłe milczenie grozi poważnymi zaburzeniami psychosomatycznymi! Zatem pilnowanie, by nasza emocjonalna zupa nie kipiała, jest przede wszystkim w naszym interesie. Nie każmy drugiej osobie czytać w naszych myślach. W związku powinno być dużo miejsca na mówienie. Na dyskusję przyjdzie czas później.


"Bo ty zawsze", "bo ty nigdy", czyli wypominanie

Niby logiczne – nie ufasz mu, bo było tak tysiące razy. Prosiłaś – mówił, że zrobi. Nie zrobił. Wybaczyłaś setki razy, a on z siebie nie dał nic... Dlatego podczas kłótni, kiedy masz już dość uważasz, że masz prawo i nie będzie w tym nic krzywdzącego, jeśli wypomnisz: "bo ty zawsze!". – Kluczowe słowo w tej sytuacji, to "wybaczenie". Wypominanie przeszłości świadczy o tym, że ona wciąż z nami jest, a zatem nie została ani zapomniana, ani przepracowana, ani wybaczona. Odpuścić komuś błąd to trudna sztuka, ale jeszcze trudniejszą jest przyznać przed sobą, że się jej nie posiada – mówi Mieczysław Jaskulski.

Drugą pułapką jest forma. Uogólnianie zachowań partnera i sprowadzanie ich do określeń "zawsze" lub "nigdy" to sygnał, że jeśli były pozytywne zmiany, to zostały niezauważone. Wyjątkowo demotywujące.

Szaleństwem jest postępować wciąż tak samo i liczyć, że coś się zmieni. Jeśli całe życie walczymy z konkretną cechą lub zachowaniem naszego partnera, bez skutku, to znaczy, że czas dać od siebie więcej niż wolę walki i cierpliwość. Czas na akceptację. Pytanie "czy jeśli on tego nie zmieni, nadal będę chciała z nim być?" powinniśmy sobie zadać już na początku związku, a nie wiązać się "pod warunkiem, że".


Telefon do przyjaciela, pytanie do publiczności


Toksyczność zapoznawania osób trzecich z mrocznym obliczem naszej miłosnej relacji zależy od naszych intencji. Jeśli faktycznie szukamy wsparcia, by pomóc sobie i jemu, chcemy usłyszeć głos z zewnątrz w sprawie zawiłego konfliktu – wszystko jest w porządku. Natomiast jeśli nasze rozpaczliwe telefony mają na celu rozegranie spektaklu pt. "O ja nieszczęśliwa, a on taki okropny" wypadałoby się zdobyć na odrobinę empatii.

Bo jak ma się czuć ktoś, kto został obgadany za plecami w najintymniejszych sprawach? Podle, bez dwóch zdań. Tego typu zachowanie niszczy zaufanie, wysyła sygnał, że ktoś inny jest nam bliższy. To zwyczajna nielojalność. Poza tym wciąganie osób trzecich w toksyczny sposób w nasze problemy, powoduje, że zwykłe "co słychać?" od wtajemniczonego brzmi tak naprawdę "i co, kłócicie się jeszcze?" To nie są okoliczności sprzyjające wyjściu z kryzysu.

Psychoterapeuta podkreśla jednak, że ludziom bardzo często tego typu gry są zwyczajnie do czegoś potrzebne. Demonstracja słabości, oczernianie partnera, potrzeba zwrócenia uwagi na swoje cierpienie widocznie sprawia nam przyjemność lub przynosi ulgę. Dlaczego? To już pytanie, na które odpowiedź znamy tylko my.


Słowa na wiatr

"Dłużej tego nie wytrzymam!" – nie znam pary, która nie używałaby tego zwrotu podczas kłótni... Tylko co to właściwie znaczy? Straszymy partnera bliżej nieokreślonymi konsekwencjami najczęściej z bezsilności, a jak się okazuje to bolesny strzał w stopę. – Małe dzieci wiedzą nawet, że skoro mama mówi, że zrobi i nie robi, to można puszczać jej słowa mimo uszu. I mają rację. Niekonsekwencją burzymy swój autorytet – mówi Mieczysław Jaskulski.

Według naszego eksperta, stawianie warunków i informowanie o konsekwencjach to jeden z elementów skutecznego i asertywnego porozumiewania się, pod warunkiem jednak, że nasze sankcje będą wykonywalne i adekwatne do sytuacji. A zatem – jeśli grozimy partnerowi rozwodem za porzucone w kącie skarpety to albo mamy kłopot z wybaczaniem i akceptacją (patrz punkt 4.) albo za długo gryzłyśmy się w język i nasza emocjonalna zupa wykipiała (patrz punkt trzeci) lub dajemy się bezmyślnie ponieść fali bezradności. Skutek? Nasze słowa odbijają się od ścian, jakby w pokoju nie było nikogo. Bledną, tracą moc i przestajemy być wiarygodni na każdym poziomie komunikacji.


Licytacja na dramaty

"Ten, kto gotuje, nie zmywa" – w porządku. Ale ten kto jest bardziej padnięty, odpoczywa, a druga strona bierze wszystko na siebie to już przesada. Licytacja "kto ma gorzej" to trochę nasza polska specjalność, psuje nas od środka, a stosowana w relacji, psuje też i związek.

Sytuacja, w której partner będzie tropił nas czy przypadkiem nie mamy mniej na głowie niż on, żeby za chwilę oskarżyć nas o niezasłużony odpoczynek to jak życie w obozie pracy. Tam też trzeba było udawać, że się coś robi, żeby nie dostać batem po plecach. Porównywanie stanu swojego zmęczenia, licytacja na ilość pracy to tak naprawdę obwinianie za nasz stan, drugiej osoby, bo to ona ponosi konsekwencje naszego złego samopoczucia, a to jest bardzo toksyczne. Nie twierdzę, że każdy powinien radzić sobie sam, jednak pomoc powinna wynikać z dobrych intencji drugiej strony, a nie wyrzutów sumienia czy przymusu.



Gra w zazdrość

   
O ile wysyłanie samej sobie kwiatów w imieniu tajemniczego nieznajomego brzmi raczej jak fragment scenariusza filmowego, a nie pomysł na zwrócenie uwagi partnera, o tyle niewinne wspominanie byłego już nam się w życiu zdarza. I jest to jedna z niewielu gierek opartych na zazdrości, które uwielbiamy uprawiać. Błysk zazdrości w oku naszego chłopaka – bezcenny, ale bywa też toksyczny.

Gra w zazdrość jest w porządku do momentu, w którym uczestniczymy w niej dobrowolnie, świadomie i panujemy nad jej konsekwencjami. Jeśli mimo przekomarzania się czy subtelnym aluzjom czujemy się w związku bezpiecznie, to wszystko w porządku. To poczucie bezpieczeństwa jest miarą, jak daleko możemy się posunąć. Są przecież pary, które potrafią przesunąć granice bardzo daleko i np. zaprosić do sypialni kolejną osobę. Ale są też związki, które powinny trzymać się z daleka od wzbudzania zazdrości w partnerze czy partnerce. Niektóre osoby reagują automatyczną utratą pewności siebie, lub zadręczają się myślami o utracie ukochanego.
A zatem, liczą się intencje – jeśli gramy zazdrością, np. w ramach zemsty, to z pewnością nie podbudujemy tym naszej miłości. Jeśli wiemy jak niewinną grą w kontrolowaną zazdrość podnieść temperaturę w łóżku, droga wolna.


Źle się czuję – to twoja wina!

Typowe dla wielu par: "jak ty mnie denerwujesz!" i równie często spotykane "przez ciebie boli mnie głowa", choć brzmi zwyczajnie, może wywołać sporo nadzwyczajnego "kwasu". Za sformułowanymi w ten sposób komunikatami może nie stać nic poza uzusem językowym, ale może kryć się też głębokie przekonanie, że to nie my panujemy nad własnymi emocjami, lecz władza ta jest w rękach naszego ukochanego.

Ludzie często zapominają, lub nie potrafią dostrzec faktu, że w reakcji na czyjeś zachowanie, czy wydarzenie zanim pojawi się uczucie, przychodzi myśl. I to od niej zależy to, co czujemy. Jeśli, wracając do przykładu z porzuconymi skarpetami, widzimy leżące na podłodze części garderoby, myślimy: "co za leń i niewdzięcznik, lekceważy mnie!", z pewnością poczujemy frustrację i złość. Jeśli jednak skierujemy nasze myśli ku wnioskowi, że zmiana tego nawyku najprawdopodobniej jest niemożliwa, ale i tak kochamy tego człowieka, to emocjonalnie zbliżymy się do stanu akceptacji. I tak jest każdym razem kiedy coś nam się przytrafia. Ponadto, tego typu oskarżenia ad personam prowokują do odbicia piłeczki i bezsensownej gry "ty to, a ty tamto"
Sztuka racjonalizowania emocji bardzo się w życiu przydaje. To my jesteśmy odpowiedzialni za swoje samopoczucie. Jeśli uważasz, że jest inaczej, to znaczy, że sam przekazałeś tę władzę komuś innemu. Brzmi jak szaleństwo? Pomyśl – to ty decydujesz o tym, co zrobisz np. ze swoją złością. Naprawdę nie jest tak, że musisz krzyczeć lub agresywnie milczeć. To tylko jedna z wielu opcji. Kontrolowanie myśli nie jest oczywiście narzędziem służącym do kontrolowania uczuć. Jednak warto tę umiejętność trenować. Dzięki niej łatwiej jest dbać o swoją higienę psychiczną. Po raz kolejny okazuje się, że to niepodważalny fundament dobrego związku. Punkt pierwszy dekalogu szczęśliwego życia. Cała reszta to, jak się okazuje, rzecz względna.


źródło:natemat.pl


A we mnie samym wilki są dwa. Oblicze dobra,oblicze zła. Walczą ze sobą nieustannie, wygrywa ten, którego karmię...


00000_%25C5%2591szi+d%25C3%25ADsz_2.png

Offline

#15 19-02-2017 12:22:49

envelop
Madame Pompon
Dołączył: 08-08-2016
Liczba postów: 589
Windows XPFirefox 51.0

Odp: Czy istnieje recepta na udany związek?

Oj u nas dużo jest takich zachowań... Smutne [dblpt](


"Nigdy nie dyskutuj z idiotą! Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem..."
.........................................................
qb3cwn153lup9vkb.png

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
frl - kryptonimghost - lagertocj - twstalker - mynewlife